Umowa kiejdańska. Próba ratowania Wielkiego Księstwa Litewskiego

Aivas Ragauskas
prrzeł. Bartłomiej Kowal

Umowa kiejdańska, podpisana 20 października 1655 r. przez szlachtę zgromadzoną w Jaswojniach (Josvainiai) koło Kiejdan, na mocy której Wielkie Księstwo Litewskie zerwało unię z Koroną Polską i stało się częścią Szwecji, jest jednym z najbardziej kontrowersyjnych dokumentów w historii dawnej Litwy i Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

Pochód Szwedów do Kiejdan, mal. Józef Brandt, fot. Wikimedia Commons

Niestety, jeszcze do niedawna zarówno w historiografii, jak i kulturze pamięci za akt unii kiejdańskiej uznawano nie ten dokument. Zamiast wersji przygotowanej przez hetmana wielkiego litewskiego i wojewodę wileńskiego, kalwinistę Janusza Radziwiłła mamy dokument sformułowany przez negocjatorów szwedzkich, nastawioną antyradziwiłłowsko szlachtę oraz przedstawicieli duchowieństwa katolickiego. Wielkim nieporozumieniem jest, że mimo publikacji źródeł i badań polskich historyków Władysława Konopczyńskiego oraz Kazimierza Lepszego, a szczególnie litewskiego badacza Adolfasa Šapoki, za akt owej unii ze Szwecją uchodzi dokument z 17 sierpnia 1655 r., który był zaledwie aktem przygotowawczym i przedstawiał wyłącznie stanowisko Janusza Radziwiłła i jego zwolenników.
Unia kiejdańska niesłusznie uchodzi za dzieło jednego człowieka, tj. Janusza Radziwiłła. Wciąż też bywa jednostronnie oceniana jako akt zdrady popełnionej przez protestantów. Na Litwie panuje pogląd dokładnie odwrotny Okoliczności geopolityczne i przyczyny polityczne zawarcia porozumienia w obliczu napaści Moskwy, Kozaków
i Szwecji były bardziej skomplikowane, aktów było kilka, a zwolennicy umowy to nie tylko protestanccy Radziwiłłowie. Alfredas Bumblauskas prowokacyjnie stwierdził, że litewska polityka antypolska jest najczęściej prorosyjska. Umowa kiejdańska w tym względzie niewątpliwie jest wyjątkiem, ponieważ była zdecydowanie antyrosyjska. To właśnie działanie króla Jana Kazimierza i jego stronnictwa oceniano wówczas na Litwie jako prorosyjskie. Późniejsze powstanie Żmudzinów przeciw Szwedom wspierali zarówno przedstawiciele królewskiego dworu, jak i Rosji. Tymczasowy konsensus odzwierciedlał także zawarty za pośrednictwem Habsburgów rozejm między Rzecząpospolitą a Rosją, podpisany 3 listopada 1656 r. w Niemieży (Nemėžis). Rzeczpospolita zgodziła się wówczas na elekcję vivente rege cara na króla. De facto oznaczało to powstanie koalicji antyszwedzkiej, a oba kraje uniknęły wojny na dwa fronty.
Choć długofalowych konsekwencji politycznych umowa kiejdańska nie miała, to jednak pozwoliła Żmudzi i kilku innym powiatom uniknąć podboju przez Moskwę. Na terenach niezajętych przez Moskali wybuchło antyszwedzkie powstanie, zakończone wyzwoleniem kraju.

Źródła umowy kiejdańskiej
„Prokatoliccy”, „propolscy” czy „prolitewscy” autorzy próbują umowę kiejdańską „logicznie” wywieść z rozwoju politycznego, religijnego czy nawet ekonomicznego Rzeczypospolitej. Jej genezy szukają w sporach między Polską a Litwą, katolicyzmem a protestantyzmem, władcami a magnatami albo w litewskim separatyzmie Już w anonimowym elogium Podróżnik (Viator), napisanym w drugiej połowie XVII w. przez przeciwnego Radziwiłłom katolickiego autora, przypisano Januszowi Radziwiłłowi wszystkie możliwe wady ciała i duszy.
O spisku protestanckim pisało wielu autorów. Polski historyk Tadeusz Wasilewski chciał udowodnić, iż o zawarciu unii kiejdańskiej zadecydowały motywy religijne – dzięki niej protestanci z wielkiego księstwa i ich lider Janusz Radziwiłł chcieli obalić dążącego do odebrania innowiercom praw politycznych Jana Kazimierza. Co więcej – w przekonaniu polskiego badacza – konflikt Radziwiłła z królem wiosną 1654 r. był jednym z powodów, dla których Szwedzi rozpoczęli wojnę z Rzecząpospolitą. Protestanci mieli być oparciem dla Szwedów na Litwie. Z kolei według białoruskiego historyka mieszkającego w Szwecji Andreja Kotlarczuka unia kiejdańska była logicznym rezultatem niezadowolenia społeczeństwa Wielkiego Księstwa Litewskiego z unii lubelskiej, panujących stosunków religijnych i ekonomicznych. Jesto to interpretacja zmitologizowana, a autor nie wyjaśnia, czemu Janusz i Bogusław Radziwiłłowie mieli być niezadowoleni z Rzeczypospolitej jako takiej, a nie z Jana Kazimierza.Zaprzecza temu sam Janusz Radziwiłł.
26 sierpnia 1655 r. pisał do Bogusława: Acz mówią, że się to przez mię dawno zamyślało, niech diabeł wyklnie mi duszę, jeślim się kiedy o to znosił dawniej. Od tego czasu, jakośmy z Wilna list pisali [28 lipca 1655 – A.R.], zaczęło to się dzieło, kiedy inaczej ratować się sposobu nie było.
Geneza umowy kiejdańskiej jest bezpośrednio związana z położeniem Rzeczypospolitej po napaści najpierw sprzymierzonej z Kozakami Rosji (1654 r.), a potem Szwecji (1655 r.).

Rosjanie na Litwie
Wiosną 1654 r. rozpoczęła się wielka ofensywa rosyjska na Wielkie Księstwo Litewskie. Agresorzy – 30 tys. Rosjan i 16 tys. Kozaków – przejęli inicjatywę i w maju 1655 r. rozpoczęli decydujące uderzenie na Wilno. Walczący o pozycję polityczną, wpływ na wojsko i finanse dowódcy litewscy – hetman wielki Janusz Radziwiłł i protegowany króla hetman polny Wincenty Gosiewski przebywali wówczas w Warszawie na sejmie, który zakończył się dopiero 20 czerwca 1655 r. Większość innych dowódców także opuściło wojsko. Najstarszym rangą był stolnik trocki Jan Bychowiec, którego zwierzchności nie uznawano. W konsekwencji napastnicy nie natknęli się na większy opór. Po bitwie pod Mińskiem 16 lipca 1655 r. armia litewska cofała się w kierunku Kojdanowa, a droga do Wilna była prawie wolna. Wkrótce Kozacy zajęli radziwiłłowski Kojdanów – miasto spalili, a mieszkańców wymordowali. 26 lipca pobili Kozaków płk. Pokłońskiego, który dotąd prowadził dość skuteczną wojnę partyzancką, oraz oddziały litewskie pod Oszmianą.
Dysponujący zaledwie kilkoma tysiącami ludzi Janusz Radziwiłł stracił dowództwo nad oddziałami koronnymi z powodu uniwersałów królewskich z lipca. Nie mógł też liczyć na chorągwie tatarskie. Jedyne wzmocnienie stanowiło pospolite ruszenie szlachty wileńskiej
i trockiej, nieliczne i słabo przygotowane do walki. Mając zaledwie 5-6 tys. ludzi, Radziwiłł uznał, że nie ma możliwości obrony ani Wilna ani reszty wielkiego księstwa przed Szwedami, Rosjanami i Kozakami jednocześnie.
Król całą uwagę skupił w tym czasie na odparciu zagrażającego istnieniu państwa ataku szwedzkiego Oddziały koronne z Litwy skierowano do Wielkopolski. Wielkie Księstwo Litewskie zostało zdane na pastwę losu. Tak oto w przededniu unii kiejdańskiej Korona w zasadzie opuściła Litwę, unia nic Litwinom nie dawała prócz nieżyciowych poleceń władcy, nie będącego w stanie obronić państwa.
W początkowym etapie szwedzkiej ofensywy w lipcu-wrześniu 1655 r., a zatem w czasie, gdy zawarto umowę kiejdańską, Polacy doświadczali jednej porażki za drugą. Zaledwie kilka dni po wszczęciu działań wojennych pod Ujściem poddały się Szwedom wojska dowodzone przez Krzysztofa Opalińskiego i Andrzeja Grudzińskiego. Podpisano Articuli compositionis pacis. Na ich mocy królowi szwedzkiemu przekazano część wojska, zachowano prawa i przywileje szlachty i Kościoła katolickiego oraz wolność wyznania;
o innowiercach nie wspomniano. 31 lipca Szwedzi zajęli Poznań, a 8 września Warszawę. Król wycofał się do Krakowa. Dla władcy liczyło się zachowanie tronu i państwa, obrona stolicy, uzyskanie pomocy innych państw. Kwestia odległej Litwy była tylko jedną
z wielu, i to nie najważniejszą. Gdy nie udało się obronić Krakowa, król z żoną oraz dworem na początku października 1655 r. był już za granicą. Umowę kiejdańską podpisano w momencie katastrofalnym nie tylko dla Litwy, ale też dla Korony.
Magnateria i szlachta litewska nawet w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa nie były jednomyślne – stronnictwo Janusza Radziwiłła skłaniało się ku Szwecji, a wspierany przez króla Wincenty Gosiewski szukał porozumienia
z Rosją. Wojewoda witebski Paweł Sapieha pozostał wierny Janowi Kazimierzowi. Autorytet króla podupadł, wszyscy skarżyli się na marną władzę w Rzeczpospolitej, choć żaden z liderów opozycji nie chciał przyznać, iż sam się do tego przyczynił. Nieporozumienia miały również charakter osobisty. Wspomniani politycy nienawidzili się nawzajem. W tragicznym położeniu wojennym, opuszczony przez niechętnego sobie władcę, Radziwiłł mógł wycofać się na Brześć i tu połączyć ze znienawidzonym Sapiehą, co oznaczałoby samozagładę, poddać się Moskwie lub zawrzeć umowę ze Szwecją.

Bronić Wilna czy nie?
W kwestii Wilna poglądy dowódców litewskich różniły się. Zdaniem Radziwiłła należało cofnąć się za Wilię, zatrzymać wroga przy strategicznym Zielonym Moście – jedynym wówczas w tej okolicy – a potem odejść na Żmudź. Zdaniem Gosiewskiego, lepiej było stoczyć bitwę na lewym brzegu Wilii przed mostem. Potem zamierzał on cofnąć się z wojskiem na Brześć, by połączyć się z Sapiehą i walczyć ze Szwedami. Obaj nie chcieli bronić miasta, a jedynie stawić symboliczny opór, aby uniknąć oskarżenia o zdradę. Choć Wilno było stolicą wielkiego księstwa, to do obrony nie było przystosowane – mury miejskie były słabe, wały skromne, a artylerii prawie nie było. Sami mieszczanie nie zamierzali się bronić. Wielu uciekło z miasta.
Pozostający jeszcze w Wilnie Janusz i Bogusław Radziwiłłowie oraz biskup wileński Jerzy Tyszkiewicz, nie czekając na ostateczną klęskę, 28 lipca 1655 r. zwrócili się do przebywającego w Rydze namiestnika szwedzkiego w Inflantach Magnusa Gabriela De la Gardie z prośbą o pomoc przeciw Moskalom i Kozakom. Litewscy magnaci i biskup wileński próbowali zmylić cara pisząc, że każdego dnia wzdłuż Wilii zbiera się coraz więcej wojska, ale Rosjanie nie ufali w ich zapewnienia. Janusz Radziwiłł nie wiedział, że siły szwedzkie były w rzeczywistości niewielkie (w sumie ok. 7 tys. żołnierzy) i walczyć z Rosjanami nie zamierzają.
3 sierpnia 1655 r. Rosjanie i Kozacy byli już w Smorgoniach, 60 km od Wilna. Na wschodnich przedmieściach miasta 7 sierpnia doszło do niewielkich starć wysuniętych jednostek obu stron. Zgodnie z planem Janusza Radziwiłła, wojsko cofało się na zachód. Pod wieczór miasto zostało zajęte przez wroga. Siłom litewskim udało się uniknąć najgorszego scenariusza, czyli otoczenia na lewym brzegu Wilii. Tak prawdopodobnie by się stało, gdyby miasto było bronione za wszelką cenę od wschodu lub gdyby doszło do bitwy według planu Gosiewskiego.
Siły Radziwiłła przez Wieprze (Vepriai) i Żejmy (Žeimiai) ruszyły do Jaswojni (Josvainiai) koło Kiejdan, gdzie dotarły 18 sierpnia.

Sierpień-październik 1655 r.: dwa akty umowy kiejdańskiej
11 lipca 1655 r. nieliczne wojska szwedzkie z Inflant wkroczyły do Wielkiego Księstwa Litewskiego, zajmując Dyneburg. Szwedzi głosili, że przybywają z pomocą, by chronić przed Moskalami. W rzeczywistości, unikając starć z Rosjanami, maszerowali powoli w kierunku Birż, mając na celu zajęcie Kowna.
Polityka Janusza i Bogusława Radziwiłłów wobec Szwedów była konsekwentna i logiczna. Jak duża część magnatów litewskich, podczas rokowań między Rzecząpospolitą i Szwecją jeszcze przed najazdem szwedzkim, opowiadali się za pokojem, upatrując większe niebezpieczeństwo ze strony Moskwy, a Szwedów traktując jako potencjalnych sojuszników. Jak dowiodły późniejsze dzieje, było to prawdopodobnie najlepsze rozwiązanie. Gdy sytuacja ułożyła się zupełnie inaczej, Radziwiłłowie – choć nie byli entuzjastami bliższych więzi ze Szwecją – starali się wybrać najmniejsze zło. Wielkie Księstwo Litewskie w obrębie Rzeczypospolitej nie było dla nich niczym złym, nawet pomimo czasami trudnych okoliczności politycznych i religijnych czy wrogości ze strony Jana Kazimierza. Szwecja była zupełnie innym państwem niż Rzeczpospolita. Wspólnota religijna nie była wystarczającym czynnikiem, aby stać się częścią Szwecji, tym bardziej, że wśród protestantów litewskich dominowali ewangelicy reformowani, a w Szwecji – luteranie.
Litwini przeceniali wielkość szwedzkich sił i wierzyli szwedzkiej propagandzie, iż Szwecja będzie walczyć z Rosją. Tak się stało, ale dopiero po pół roku i to z inicjatywy Rosji. Mylił się też sam Janusz Radziwiłł, który miał nadzieję zostać namiestnikiem szwedzkim na Litwie. Mimo to świetnie rozumiał, które zło jest mniejsze, i wybrał je świadomie.

Akt z 17 sierpnia 1655 r.
Magnus Gabriel De la Gardie odpowiedział Radziwiłłowi 10 sierpnia pismem złożonym z 11 punktów. Deklarowano w nich m.in. stworzenie wspólnej armii, którą będzie musiała utrzymać Litwa. Kwestię przyznania lennych księstw Radziwiłłom pozostawiono do decyzji króla. Odpowiedź niezbyt się podobała Radziwiłłowi. Pozostając wierny szwedzkiej orientacji, poprawił pismo według swoich poprzednich propozycji i przedstawił je do podpisania szlachcie obecnej 17 sierpnia 1655 r. w obozie w Jaswojniach pod Kiejdanami. Dokument zatwierdzono jako spis warunków poddania Wielkiego Księstwa Szwecji – Instrumentum Lithuanicae deditionis. Dokument ten do czasów Adolfasa Šapoki był błędnie utożsamiany z aktem unii kiejdańskiej. Tymczasem, jak ustalił Šapoka, był to tylko akt przedstawiający pozycję wyjściową Radziwiłła i litewskiej szlachty. Jak się potem okazało, był on nie do przyjęcia dla Szwedów.
Sygnatariusze aktu poddawali się Karolowi Gustawowi, ale podkreślono państwowość wielkiego księstwa i jego równe prawa ze Szwecją, zachowanie praw i przywilejów kościoła oraz szlachty, zastrzeżono też, że armia litewska nie będzie wykorzystana przeciw Polsce. Akt podpisało ok. 615 osób z Januszem Radziwiłłem, Wincentym Gosiewskim, kasztelanem żmudzkim Eustachym Kierdejem, kanonikiem wileńskim Jerzym Białłozorem na czele. Aktem z 28 sierpnia 1655 r. Szwecji poddał się powiat brasławski, jego duchowieństwo,
magistrat Sapieżyna (obecnie Druja) oraz znajdujący się na terenie powiatu uchodźcy.
Tymczasem Rosja szukała sojuszników wśród litewskich magnatów skłóconych z Radziwiłłami. Gdy do Kiejdan przybył rosyjski poseł Licharow, 5 września 1655 r. Gosiewski opowiedział się przeciwko Radziwiłłowi i wysunął projekt antyszwedzkiej koalicji Rzeczpospolitej i Rosji. W odpowiedzi Licharow nakazał pojmać Gosiewskiego.

Akt z 20 października 1655 r.
Drugi akt, datowany na 20 października 1655 r., zrywał unię z Polską i oddawał Litwę pod władzę Szwecji, a jej króla uznawał wielkim księciem litewskim. Nie przewidziano w nim istnienia sejmu, ale pozostawiono wolności i przywileje religijne i ekonomiczne szlachty. Najwyższą władzę w kraju miał sprawować królewski namiestnik, a doradzać mu miała rada. Szwedom ten akt był potrzebny tylko po to, by ustabilizować władzę na Żmudzi, bowiem Karol Gustaw 27 września nakazał De la Gardie’mu pomaszerować do Korony. Akt podpisało ponad 1000 osób. Oczekiwania Radziwiłła nie zostały w nim uwzględnione. On sam zresztą znalazł się w trudnym położeniu, między Szwedami i niechętnymi mu Litwinami.
Na żądanie Radziwiłła wydano mu jeszcze jeden osobny akt (Desideria Janusii Radziwill), w którym nadano mu nowe ziemie i niemały coroczny dochód. Oczekiwanych stanowisk namiestnika szwedzkiego i dowódcy armii jednak nie dostał.
Krótko po podpisaniu aktu z 17 sierpnia powstała przeciw niemu opozycja, która urosła w siłę po zatwierdzeniu drugiego dokumentu. Litewski historyk Antanas Tyla podkreśla, że większość szlachty litewskiej nie wyobrażała sobie życia państwowego bez sejmu, elekcyjnego króla i dotychczasowych przywilejów.

Rezultaty unii kiejdańskiej
Już 11 sierpnia De la Gardie zwrócił się do carskich dowódców Czerkaskiego i Ordin-Naszczokina z informacją o zwycięstwach w Koronie i objęciu Litwy opieką króla Szwecji. Żądał zaprzestania marszu Rosjan w głąb terytorium Litwy. 13 sierpnia o poddaniu się Litwy pod opiekę Szwedom doniesiono szwedzkiemu królowi. 18 i 19 sierpnia szwedzcy dowódcy zaczęli wystawiać listy gwarancyjne zamkom, miastom i powiatom, aby ochronić je przed zajęciem przez wojska carskie. Na to, że w oczach Szwedów umowa kiejdańska nie była zupełnie bez znaczenia, wskazuje fakt, że z rozkazu De la Gardie’go w Rydze i Inflantach odbyły się uroczyste nabożeństwa. Szwedzi łupili kraj, ale go nie niszczyli i nie mordowali ludności.
Prawdopodobnie najważniejszym bezpośrednim następstwem aktów kiejdańskich było ocalenie Księstwa Żmudzkiego, a także części powiatów wiłkomierskiego, upickiego i kowieńskiego od podboju kozacko-rosyjskiego wraz ze wszystkimi jego następstwami: paleniem miast, obiektów kultu, wywożeniem mieszkańców. Kiejdany stały się schronieniem dla uchodźców, drugim po Królewcu. To tu nie było Moskali, to tu kierowali się wilnianie.

Pamięć
XIX-wieczna litewska historiografia znajdowała się pod dużym wpływem Polaków, a więc umowę kiejdańską oceniano negatywnie, a Janusza Radziwiłła nazywano zdrajcą. Twierdził tak nawet zwykle antypolski Simonas Daukantas (Szymon Dowkont), który zarzucał Radziwiłłowi, że nie bronił Wilna.
Gdy rozpoczęło się litewskie odrodzenie narodowe, na przełomie XIX i XX w.
spojrzenie na Radziwiłła i umowę kiejdańską zaczęło się zmieniać. Z literatury litewskiej zniknęły oskarżenia o zdradę, za to wysunięto możliwe pozytywne skutki zerwania unii lubelskiej. Ewolucję poglądów widać w twórczości litewskiego poety i księdza Jonasa Maironisa. W Opowiadaniach o przeszłości Litwy (Wilno 1891) pisał jeszcze propolsko: Smutne dni nastały w Polsce i na Litwie; powstali co prawda w tym czasie prawdziwi obrońcy ojczyzny jak Stefan Czarniecki, Jerzy Lubomirski, ale mimo to ciężko było coś poradzić, bo w samym królestwie nie było żadnej władzy. Jednak w wydaniu z 1905 r. pisał pozytywnie o Januszu Radziwille, docenia jego rolę w zawarciu umowy i ubolewał z powodu jego nagłej śmierci. Autor twierdził, że Radziwiłł byłby w stanie powstrzymać polonizację Litwy.
Litewski pogląd stopniowo stawał się samodzielny. Jeszcze na początku XX w. nie było jasne, jak oceniać Radziwiłła i umowę kiejdańską oraz reagować na opublikowany po raz pierwszy w 1886 r. Potop Henryka Sienkiewicza 31 sierpnia 1905 r. w artykule redakcyjnym „Lietuvių laikraištis“ („Gazeta Litewska“) napisano, że pewien czytelnik zwrócił się z prośbą o napisaniu szerzej o Radziwille, który w powieści Sienkiewicza jest przedstawiony jako sprzedawczyk. Redakcja poprosiła młodych historyków, aby pomogli Litwie zrozumieć jego postępowanie, nie tylko je usprawiedliwić, ale i znaleźć w jego czynach pierwsze przebudzenie ze snu litewskiego ducha.
W odrodzonym państwie litewskim Janusz Radziwiłł stał się najważniejszą postacią spośród członków tego rodu, a umowie kiejdańskiej poświęcono niemało uwagi. W 1924 r. wykładający na Uniwersytecie Witolda Wielkiego w Kownie rosyjski historyk Pavel Gronskij zbadał i pozytywnie ocenił akt z 17 sierpnia 1655 r. O umowie kiejdańskiej i Radziwille bardzo pozytywnie pisał m.in. historyk i ewangelik reformowany Jonas Yčas w 1930 r. Jeden z najbardziej znanych, płodnych i utalentowanych historyków młodego pokolenia Adolfas Šapoka obronił na Uniwersytecie Witolda Wielkiego rozprawę habilitacyjną Umowa kiejdańska z 1655 r. albo Szwedzi na Litwie (1939).
Janusza Radziwiłła upamiętniano pomnikami, nadaniem jego imienia jednostkom wojskowym lub organizacjom. W 1927 r. litewski 1. Pułk Huzarów otrzymał imię hetmana wielkiego litewskiego Janusza Radziwiłła i sztandar z dewizą Nugalėsim ar mirsim (Zwyciężymy lub umrzemy). Od 1931 r. żołnierze pułku na pagonach nosili monogram JR i książęcą koronę. Charakterystyczne, że Radziwiłł pokonał w tym przypadku innego słynnego wodza, zwycięzcę spod Kircholmu z 1605 r., Jana Karola Chodkiewicza. Według napisanego w 1935 r. przez Balysa Sruogę utworu powstało libretto do wystawionej w1937 r. opery Radziwiłł Perkun (kompozytor J. Karnavičius, reżyseria A. Oleka-Žilinskas).
Miejscowości związane z Radziwiłłami z linii dubińsko-birżańskiej, a szczególnie z Januszem Radziwiłłem – Kiejdany, Birże – zyskały szczególny status. W 1931 r. w Birżach przed ruinami pałacu Radziwiłłów z inicjatywy władz miejskich stanął pomnik księcia Janusza (rzeźbiarz Juozas Zikaras). W jego odsłonięciu uczestniczył m.in. minister oświaty oraz przedstawiciele wspomnianego pułku huzarów. Podczas rekonstrukcji zamku birżańskiego w latach siedemdziesiątych XX w. pomnik przeniesiono do zamkowego muzeum.
Znajdujące się w kościele ewangelików reformowanych w Kiejdanach sarkofagi Radziwiłłów stały się swoistym obiektem narodowego kultu, prawdziwymi relikwiami. Odwiedzano je uroczyście z okazji największych świąt, a ich wizerunki rozpowszechniano na pocztówkach. W 1929 r. Litwini ze Szwecji dla uczczenia unii z 1655 r. ofiarowali kościołowi luterańskiemu w Kiejdanach odlany w odlewni Bergholtz klockgjuteri AB dzwon. Odlano na nim wizerunek Karola Gustawa, a wręczenia daru dokonał sekretarz poselstwa szwedzkiego na Litwie.
Ponieważ za właściwą umowę uznawano akt z 17 sierpnia 1655 r., oczywiste zdawało się, że zła unia z Polską została zamieniona na lepszą ze Szwecją. Z powodu konfliktu z Polską
o Wilno antypolsko nastawione społeczeństwo litewskie retrospektywnie wiązało z unią ze Szwedami możliwość lepszej, bardziej zachodniej, bogatszej i oświeconej historii, prawie takiej, jaką mieli za sobą znajdujący się długo pod władaniem Szwedów Estończycy i Łotysze. Poglądy Litwinów na interesujący nas temat nie były jednak wyłącznie pozytywne. Wykładowca Uniwersytetu Witolda Wielkiego, ksiądz ewangelicko-reformowany docent P. Jokubėnas w wydanej w 1927 r. książce o Januszu Radziwille pisał, że jego postępowania nie można usprawiedliwić. Bez zastanowienia przyjął szwedzką protekcję. Ale mimo to nie można mu zarzucić, że po uprzednim zastanowieniu i przemyśleniu zdradził swoją ojczyznę.
Gdyby wiedziano, że prawdziwa umowa to akt z 20 października, to stosunek do niej nie byłby tak pozytywny. Niestety, jak wspomniano, aż do połowy XX w., a nawet później nie wiedziała tego większość historyków, a co dopiero ogół społeczeństwa. Stało się tak też dlatego, że artykuły Šapoki zostały ogłoszone dopiero w 1938 i 1940 r., tj. pod koniec istnienia państwa i w czasie pierwszej sowieckiej okupacji. Obronioną przez niego w 1939 r. rozprawę planowano wydać w 1941 r., ale realizację zamysłu uniemożliwiły wojna
i okupacja. Drukiem praca ukazała się dopiero w 1990 r.
W okresie sowieckim umowę kiejdańską na Litwie traktowano niejednoznacznie. W historiografii nadal mylono akty z 17 sierpnia i 20 października. Umowę krytykowano, ponieważ skierowana była przeciw Rosji i powstaniu kozackiemu. Jednak w historiografii późnego okresu sowieckiego dzięki Broniusowi Dundulisowi, a szczególnie Antanasowi Tyli powrócono do przedwojennej oceny, traktującej umowę jako coś nieuchronnego i świadomie wybranego przez szlachtę, a Janusza Radziwiłła uznano za dalekowzrocznego
i tragicznego polityka i patriotę.
Wraz z odzyskaniem niepodległości wróciły też międzywojenne oceny Janusza Radziiwłła i umowy kiejdańskiej. Zaczęto znów upamiętniać rocznice jej zawarcia, organizowano jubileuszowe konferencje naukowe, pisano o nim, stawiano mu pomniki.
W 1999 r. stacjonujący w Rukle (Rukło, lit. Rukla) Pułk Szkoleniowy Wojska Litewskiego otrzymał imię hetmana wielkiego litewskiego Janusza Radziwiłła. To samo imię nosi wydział zamiejscowy Kolegium Kowieńskiego w Kiejdanach. W 2006 r. w Kiejdanach stanął pomnik Radziwiłła, przedstawiający jego postać nad symbolizującą skarb państwa strzaskaną skrzynią z wyszczerbionym zamkiem (autor Algirdas Bosas). Pomysłodawcy pomnika w ten sposób pośrednio bronili Radziwiłła przed oskarżeniami o zawłaszczenie skarbu wielkiego księstwa. Przeciwnie, twierdzą oni, że Radziwiłł zabierając skarb do Kiejdan ocalił go, a miasto zostało nawet stolicą Litwy. A przecież Radziwiłł nie mógł przejąć kontroli nad skarbem, bo podskarbim wielkim litewskim był jego przeciwnik Gosiewski. Radziwiłł zabrał tylko 100 tys. złotych zebranych na obronę Wilna. Pomnik nie pozytywnie ukazuje umowę kiejdańską. Przedstawiono na nim litewskich i szwedzkich żołnierzy, wyryto nazwisko De la Gardie. Dwie wyciągnięte ręce, splecione w uścisku, oznaczają porozumienie Radziwiłła i De la Gardie’go. Zdaniem twórców, symbolizują one współpracę Litwy i Szwecji oraz doniosłość umowy kiejdańskiej.
Umowa kiejdańska do dziś budzi wiele emocji w historiografii i pamięci Polski i Litwy. Ostatnio jednak ocena Janusza Radziwiłła oraz unii kiejdańską w coraz mniejszym stopniu zależy od przynależności narodowej badaczy. Nawet litewscy historycy twierdzą,
że do tej umowy przywiązuje się zbyt dużą wagę – wszak obowiązywała tylko kilka miesięcy i nie miała żadnych szczególnych następstw (E. Meilus). Gdyby nawet miała trwać dłużej, to nie przyniosła by ze sobą rozkwitu wielkiego księstwa.

Aivas Ragauskas
Profesor Litewskiego Uniwersytetu Pedagogicznego w Wilnie, zajmuje się dziejami Wielkiego Księstwa Litewskiego i historią Wilna w epoce nowożytnej. Napisał m.in. Vilniaus miesto valdantysis elitas: XVII a. antrojoje pusėje 1662–1702 m. (2002, Elita władzy Wilna w drugiej połowie XVII w. – lata 1662–1702).

Reklama

One thought on “Umowa kiejdańska. Próba ratowania Wielkiego Księstwa Litewskiego

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: