Zbigniew Hundert
Unia lubelska ustanawiała wspólnotę państwową dla dwóch dotąd połączonych, choć odrębnych, bytów politycznych – Korony Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego, jednak obie strony miały wzajemne pretensje o kształt zawartego porozumienia. Poważne zastrzeżenia od samego początku zgłaszali przede wszystkim Litwini, którzy czuli, że w jednej Rzeczypospolitej ich ojczyzna jest upośledzona i grozi jej zatracenie odrębności. Stosunki Korony i Litwy w federacyjnej Rzeczypospolitej przypominały zatem małżeńskie spory: jedna ze stron niemal na każdym kroku domagała się równego traktowania bez względu na to, czy jej pretensje były uzasadnione czy nie.

W tym miejscu aż się prosi o przywołanie dialogu bohaterów Pana Tadeusza – Gerwazego i Protazego: Korona i Litwa, jak małżonków dwoje, których Bóg złączył, a czart dzielił, Bóg swoje, czart swoje! W nauce domaganie się przez Litwinów równego traktowania zostało nazwane litewskim partykularyzmem, a czasem nawet litewskim separatyzmem. Badacze są jednak zasadniczo zgodni, że Litwa nigdy nie chciała opuścić unii, a takie postulaty były jedynie formą politycznego szantażu.
Stosunek Litwy do Korony w pierwszych dekadach po sejmie lubelskim 1569 roku najlepiej ilustrują słowa polskiego historyka Henryka Lulewicza − gniewów o unie ciąg dalszy. Inny uczony Janusz Woliński stwierdził, że nastał wtedy czas wzajemnego przystosowania się nie bez tarć i zgrzytów. Po zawarciu unii lubelskiej Litwa traciła swoją polityczną podmiotowość na rzecz państwa federacyjnego, w którym ton nadawała Korona. Mimo systemowej odrębności − osobna struktura urzędnicza, armia, skarb czy prawo – Litwini czuli się niedowartościowani i byli rozżaleni, przede wszystkim z powodu utraty ogromnych terytoriów na południu. Po inkorporacji do Korony Wołynia, województw ukrainnych oraz Podlasia terytorium Wielkiego Księstwa zostało znacznie okrojone; akt ten zmusił litewskich opornych wobec unii do jej ostatecznego zatwierdzenia.
Nie oznacza to, że Litwa od razu przeszła nad tym do porządku dziennego. Zmniejszenie terytorium odbijało się na możliwościach decydowania o wspólnym państwie oraz wywoływało obawę przed politycznym i ekonomicznym zdominowaniem przez silniejszego partnera. Już sama litewska reprezentacja w sejmie, najwyższym organie władzy polsko-litewskiego państwa, czyli urzędnicy szczebla senatorskiego oraz posłowie województw i powiatów wybrani przez lokalne sejmiki, zdecydowanie ustępowała reprezentantom Korony. W tym przypadku tylko sejmowa zasada jednomyślności mogła być jakimś gwarantem dla Litwy, że jej głos nie zostanie zagłuszony przez koronną większość.
Litwini i koroniarze
W zasadzie już od śmierci Zygmunta Augusta elity Wielkiego Księstwa – które nie były zresztą jednomyślne i rywalizowały ze sobą − chciały wykorzystać każdą nadarzającą się okazję do rewizji unii, a przynajmniej interpretować jej postanowienia w wygodny dla siebie sposób. Nadrzędnym celem Litwinów było przywrócenie terytorialnego stanu posiadania, co zamierzali zrealizować, narzucając podczas elekcji własnego kandydata do tronu. Nie udało im się to, podobnie jak terytorialna rewindykacja.
Litwini nie byli entuzjastami kolejnych trzech władców wybranych w latach 1573–1587. Istotna jest tu zwłaszcza trzecia z elekcji, którą ostatecznie wygrał Zygmunt Waza. Początkowo Litwini ją zbojkotowali. Uważali, że to, co się stało pod Warszawą, było niezgodne z prawem, dlatego nie uznawali ani Zygmunta Wazy, ani wybranego na króla przez inny obóz polityczny Maksymiliana Habsburga. Po tym, jak tron objął Zygmunt, Jagiellon po kądzieli, Litwini w zamian za jego uznanie uzyskali zatwierdzenie osobnego zbioru praw cywilnych i karnych znanych jako III Statut litewski. Obowiązywał on od 1589 roku. Jeden z zapisów tego kodeksu stanowił formę rewizji unijnego traktatu, ponieważ wprowadzał zakaz nabywania dóbr przez koroniarzy na terenie Wielkiego Księstwa Litewskiego. Z punktu widzenia Litwinów było to konieczne, ograniczenie bowiem dostępu do ich ziemi mieszkańcom Korony – a wskutek tego do urzędów – pozwalało na zachowanie litewskiej odrębności.
Obywatele Wielkiego Księstwa starali się konsekwentnie strzec tych zapisów, o czym Zygmunt III przekonał się dość szybko. W 1591 roku mianował on biskupem krakowskim dotychczasowego biskupa wileńskiego kardynała Jerzego Radziwiłła, natomiast na wakującą diecezję powołał koroniarza, biskupa łuckiego Bernarda Maciejowskiego. Ta decyzja wywołała bunt strony litewskiej, a powodem było polskie pochodzenia nominata. Litwin Radziwiłł w Krakowie się utrzymał, ale decydujące okazały się związki majątkowe jego rodu z Koroną i samą prowincją małopolską (Radziwiłłowie posiadali m.in. hrabstwo szydłowieckie w województwie sandomierskim oraz ordynację ołycką na Wołyniu); Koroniarz Maciejowski, z powodu braku analogicznych związków z Litwą, diecezji wileńskiej już nie objął.
Trzecia prowincja Rzeczypospolitej
Utworzona w 1569 roku Rzeczpospolita miała być państwem dualistycznym, ale taki charakter miała już przecież sama Korona Królestwa Polskiego, która powstała w XIV wieku ze złączenia dwóch rywalizujących ze sobą o pierwszeństwo prowincji – Wielkopolski i Małopolski. Choć w epoce nowożytnej to współzawodnictwo nie przypominało sytuacji ze schyłkowego okresu średniowiecza, to podział Korony dla poszanowania państwowych tradycji został utrzymany, a każda nowa ziemia włączana do królestwa była przydzielana do jednej z dwóch prowincji (przykładowo litewskie terytoria inkorporowane w 1569 roku do Korony przydzielono do prowincji małopolskiej).
W tym układzie Litwa stawała się de facto jedną nie z dwóch, ale trzech prowincji Rzeczypospolitej, musząc się godzić na zasadę tzw. alternaty, tzn. każda z prowincji – Małopolska, Wielkopolska i Litwa − miała prawo do swojego marszałka na co trzecim sejmie. Jeśli na jednym zjeździe parlamentarnym marszałkiem była osoba z alternaty małopolskiej, na kolejnym musiała być z wielkopolskiej, a dopiero potem z Litwy. Ten faktyczny trójpodział został potwierdzony dopiero przez Sejm Wielki w ostatnich latach istnienia państwa polsko-litewskiego. W 1791 roku, w ramach generalnej reformy administracyjnej, Litwa straciła swoją państwową pozycję, stając się z mocy prawa jedną z trzech prowincji Rzeczypospolitej. W tym jednak przypadku miała mieć prawo wybierania tylu samo posłów, co pozostałe prowincje, a więc 68.
Wielkie Księstwo mogło czuć się niedowartościowane także w kwestii samego miejsca odbywania obrad sejmowych. Postanowienia unijne ustanawiały miejscem sejmowym Warszawę, jedno z ważniejszych miast Mazowsza, a wiec obszaru, który jeszcze w początkach XVI wieku stanowił odrębny byt państwowy. W Warszawie i okolicach miały się także odbywać wolne elekcje i towarzyszące im sejmy elekcyjne. Jedynym odstępstwem od tej reguły było wyznaczenie miejsca odbywania sejmów koronacyjnych. Miał nim zostać Kraków, miejsce wszystkich koronacji królewskich po 1320 roku. Unia nie przewidywała zatem miast litewskich jako miejsca odbywania wspólnych sejmów – choć Warszawa na początku wydawała się miejscem neutralnym, jako miejscowość położona na szlaku pomiędzy stolicami dwóch państw.
Z biegiem lat Warszawa stała się centrum życia politycznego Korony i Rzeczypospolitej, zaś elity litewskie zaczęły się domagać, na zasadach alternaty, by co trzeci sejm odbywał się na obszarze Wielkiego Księstwa. Także w tym przypadku Litwinom chodziło o uzyskanie pozycji nie gorszej niż ich koronni partnerzy. Dopiero jednak w 1673 roku Litwa, grożąc Koronie, że nie wesprze jej w wojnie z Turcją, uzyskała gwarancję, iż co trzeci sejm – z wyłączeniem sejmów elekcyjnych i koronacyjnych – będzie się odbywać na jej obszarze, w Grodnie. W myśl tego prawa pierwszy sejm w nowym miejscu odbył się w 1678 roku. Ze względu na liczne trudności logistyczne Grodno okazało się jednak dla większości elit rozczarowujące i panujący wówczas Jan III konsekwentnie szukał pretekstu, aby sejm zwołać nie tam, ale do Warszawy. Taka sytuacja miała miejsce już w 1685 roku, co wywołało oczywiście stanowcze protesty litewskich elit, zagrzewanych do tego przez rodzinę Sapiehów, która znajdowała się w tym okresie w antykrólewskiej opozycji. W ramach kompromisu sejm odbywający się w Warszawie nazwano grodzieńskim.
Litwa czuła się niedowartościowana także w aspekcie organizacji struktur Kościoła katolickiego. Nie miała własnej metropolii, a niemal wszystkie diecezje na obszarze Wielkiego Księstwa (wileńska, żmudzka, inflancka czy erygowana w 1611 roku smoleńska) pozostawały w zależności od arcybiskupstwa gnieźnieńskiego. Próba stworzenia odrębnej metropolii dla Litwy zakończyła się niepowodzeniem. Z tego powodu Kościół na Litwie pozostawał pod wpływem hierarchii duchownej złożonej w znacznej części z koroniarzy. Szukając elementów wzmacniania litewskiej tożsamości w tym aspekcie, biskup wileński Benedykt Woyna zaczął używać tytułu prymasa Wielkiego Księstwa Litewskiego, co wywołało zrozumiałe oburzenie arcybiskupa gnieźnieńskiego. Ostatecznie Woyna musiał porzucić prymasowskie aspiracje. Jego pomysł podchwycił jeszcze w drugiej połowie XVII wieku bp Jerzy Białłozor, ale on również został przywołany do porządku.
Historycy uważają, że głównym celem tych działań była chęć wywalczenia przez biskupów wileńskich pierwszeństwa w litewskiej części senatu, a nie erygowanie nowej metropolii. Dlatego też pomysł co jakiś czas powracał, np. w 1773 roku przedstawił go bp Ignacy Massalski, ale, podobnie jak wiele lat wcześniej, również bez powodzenia. Do końca istnienia Rzeczypospolitej organizacja Kościoła na Litwie pozostawała pod kontrolą metropolitów gnieźnieńskich.
Odrębności
We wspólnej Rzeczypospolitej Litwę do pewnego czasu wyróżniał język urzędowy, którym do początku XVII wieku był ruski (starobiałoruski). Funkcjonował on w życiu publicznym Wielkiego Księstwa jeszcze wiele lat po unii lubelskiej. Polonizacja elit i szlachty litewskiej była jednak na tyle silna, że w latach dwudziestych XVII wieku w kancelarii państwowej powszechnie zapanował język polski. Dla podkreślenia litewskiej odrębności długo starano się zachować jeszcze język ruski, ale ostatecznie skapitulowano w 1697 roku. Od tamtej pory język polski był oficjalnym językiem urzędowym i w tej mowie Litwini zamierzali nadal manifestować swoją odrębność. Jeszcze dłużej niż język społeczeństwo litewskie zachowało własną monetę. Dopiero bowiem w 1717 roku sejm niemy doprowadził do tzw. koekwacji (zrównania, ujednolicenia) monet litewskiej i koronnej.
Walka o zachowanie równości Litwy wobec Korony nie była tak stanowcza, gdy szło o sprawy wymagające dużego nakładu finansowego – głównie szeroko rozumianą obronność. Litwa dysponowała swoją armią, ale w przeciwieństwie do Korony do połowy XVII wieku nie miała stałego wojska polowego. Już jednak od 1648 roku armia litewska funkcjonowała niemal nieprzerwanie, ale z mocy prawa stałe wojsko Wielkiego Księstwa powołano dopiero mocą uchwał sejmu niemego w 1717 roku. Litwa uzależniała wielkość swojego wojska od potrzeb i możliwości finansowych, ale utarła się praktyka, że wystawiała armię w sile 1/3 wielkości zaciągów Korony. Tym sposobem oddziały litewskie stanowiły zazwyczaj czwartą część armii Rzeczypospolitej.
Czasem trudno było wyodrębnić wojska litewskie od koronnych, tak było np. podczas konfliktów na początku XVII wieku. W wojnie ze Szwecją w Inflantach armia była finansowana przez oba skarby, a złożona z jednostek rekrutowanych i w Koronie, i na Litwie. Takimi siłami dysponował choćby hetman litewski Jan Karol Chodkiewicz, który w 1605 roku zwyciężył Szwedów pod Kircholmem. W tym przypadku dość wspomnieć, że Inflanty były lennem obu członów Rzeczypospolitej, dlatego wymagały zainteresowania zarówno Koroniarzy, jak i Litwinów.
Mimo pewnej jedności także na polu wojskowym Litwini starali się zachować swoją odrębność. Nie chcieli np., by ich wojska znajdowały się pod komendą hetmanów koronnych. Ta zasada działała też w drugą stronę. Wyjątkowo tylko w 1621 roku komendę nad całą armią Rzeczypospolitej objął Chodkiewicz. Korona była pozbawiona wówczas swoich wodzów – hetman wielki Stanisław Żółkiewski zginął rok wcześniej pod Cecorą, a hetman polny Stanisław Koniecpolski znajdował się w tureckiej niewoli. Chodkiewicz objął tymczasową godność hetmana wielkiego koronnego, podczas chwalebnej obrony Chocimia tytułując się hetmanem wielkim koronnym i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Sytuacja była jednak wyjątkowa i nigdy więcej się nie powtórzyła.
Jeśli idzie o obronność Rzeczypospolitej i ogólnie aspekt militarny, Litwini i koroniarze wspierali się wzajemnie. Choć Korona niewystarczająco pomogła Litwie w 1655 roku – w efekcie niemal całe Wielkie Księstwo znalazło się pod okupacją moskiewską − to już w roku 1660, przy wydatnym wsparciu dywizji koronnej Stefana Czarnieckiego, Litwini odnieśli wiele zwycięstw, m.in. pod Połonką. 13 lat później korpus litewski miał duży wkład w wielkie zwycięstwo hetmana wielkiego koronnego Jana Sobieskiego z Turkami pod Chocimiem. Ponadto w drugiej połowie XVII wieku wcale nierzadko zdarzało się, że koroniarze, głównie z Mazowsza i Podlasia, służyli w armii litewskiej, podobnie jak Litwini w armii koronnej. Bywało, że elity litewskie utrzymywały własne jednostki wojskowe w obu armiach Rzeczypospolitej, jak np. Radziwiłłowie, co jeszcze bardziej unifikowało federacyjne państwo.
Generalnie Wielkie Księstwo Litewskie, mimo swoich obiekcji i pretensji, nie widziało powodów, by wystąpić z unii z Koroną. Groźba taka pojawiła się tylko raz, gdy w 1655 roku w Kiejdanach Janusz Radziwiłł podjął decyzję o zerwaniu związków z Polską na rzecz unii ze Szwecją. Nie prezentował on jednak stanowiska ogółu litewskich elit i szlachty. Ponadto zrobił to w warunkach zagrożenia bytu całej polsko-litewskiej państwowości. „Małżonków dwoje” brutalnie rozdzieli dopiero zaborcy, wbrew woli ich narodów politycznych. Do tego czasu, choć zdarzały się zgrzyty (czasem dość poważne), Polska i Litwa pozostawały w związku, chciałoby się rzec – na dobre i na złe, dopóki „czart” ich nie rozłączył.
One thought on “Małżeńskie spory: integracja Polaków i Litwinów we wspólnej Rzeczypospolitej”